przygody z szambem
27 września o 7 rano przyjechała koparka i do 10 miała wykopać dziurę na szambo, potem dźwig miał włożyć szambo i miało być tak pieknie, miało...
Po niecałej godzinie kopania okazało się, że ziemia się zarywa a spod spodu wydostaje się woda. Trzeba było zmienić przyjętą taktykę: przerwać kopanie do momentu przybycia szamba i dźwigu, a gdy wszystko będzie na miejscu sprawnie wykopać dziurę i szybko włożyć zbiornik. Przy okazji okazało się, że trzeba zdemontować pół ogrodzenia razem ze słupkami. Zrobił się wielki rozgardiasz i rosła kupa piachu...
Po trzech próbach i dzurze jakby bomba wybuchła udało się wreszcie osadzić prawidłowo zbiornik, hurra!!!
Potem trzeba było zasypać trochę te ziejącą dziurę w ziemi, aby przypadkiem nikt do niej nie wpadł. Część ekipy dzielnie walczyła z piachem,
a druga część z rurą kanalizacyjną.
Po całym dniu zmagań udało się doprowadzić otoczenie i szambo do zadowalającego stanu.
Dwa dni później zastałam pięknie wyrównany grunt i prawie okrągły dekielek :)
Gdyby nie wielka kupa piachu przed oknem możnaby powiedzieć, że "prawie" nic się nie zmieniło :-)